sobota, 8 czerwca 2013

Mięsna uczta in American way

                     Na blogu musiały pojawić się w końcu steki. Zarówno A. jak i ja jesteśmy wybitnie mięsożerni i kawał soczystego mięsa jest dla nas mocno atrakcyjny w porze obiadowej. Wołowe steki są takim modelowym przykładem mięsnego posiłku. Są również modelowym przykładem kuchni amerykańskiej, która mięsem (zazwyczaj o znacznej gramaturze) stoi. Będąc w Manufakturze, 
A. zaproponowała, abyśmy wybrali się właśnie na słynnego stejka (dokładniej - to było zaproszenie, więc jak można odmówić?). Tym oto sposobem zjawiliśmy się po raz pierwszy w restauracji American Bull. Nasze zamówienie:

  • Stek z Antrykotu / 41.90
  • Stek w argentyńskiej wołowiny / 51
  • Woda mineralna  (2 szt. po 0.25l) / 2 x 4.99
  • Sos barbecue / 3


Różnice między obydwoma stekami? Znaczne. Wołowina argentyńska była lepsza, wyrazista w smaku, bardziej soczysta. Ale to wszystko. Większych zachwytów nie odnotowaliśmy. Nieraz smażyłem/piekłem kawał wołowiny w domu i wydaje mi się, że w smaku był bardzo podobny. Może nieco twardszy, ale smakował praktycznie tak, jak ta wołowina argentyńska (chociaż z Argentyny nie była). Gdzie więc leży różnica? My nie wiemy. American Bull był pierwszą restauracją, gdzie jedliśmy ten rodzaj mięsa. Na pewno będziemy chcieli spróbować steków z innych miejsc, żeby stwierdzić, na ile poszczególne rodzaje mięs się od siebie różnią. Kwestia jest również 
w przyprawieniu. W American Bullu było z tym umiarkowanie. Samo mięso smakowało jak... grillowana wołowina, po prostu. Przyprawy tego nie zmieniły i dobrze. Dodając masło ziołowe czy pozostałe sosy, smak wychodził zbalansowany, a to chyba największa wartość w przyrządzeniu porcji mięsa.



Stek z antrykotu był słabszy. Chociaż delikatniejszy, to jednak nieco bez charakteru. Przyznam szczerze, że mięso smakowało mi jak kawałek karkówki, jaka króluje latem na grillu. Mięso miało dużo tkanek, czego w wołowinie dawno nie widziałem. Wiem, zależy to od części krowy, z jakiej przygotowywane jest danie, jednak chętniej widziałbym lepszy kawałek (krowa ma ich wiele;)) mięsa na naszym talerzu.



Jeszcze słowo o porcjach. Spodziewałem się ich nieco większych. 250 g jednego i 200 g drugiego mięsa, to moim zdaniem trochę za mało jak na stek. 300 g, bez kości i byłoby idealnie:).

Sosy, jakie dostaliśmy były za to pierwszorzędne. A, wielka miłośniczka pieprzu (nie stroni od niego, nawet przyrządzając sobie kanapki) była zachwycona sosem pieprzowym, ja bardziej barbecue (pieprzowy ledwo przełknąłem), który był naprawdę dobry (A zresztą te bardzo smakował). 



Do każdego stęka, podawane są frytki, jeden sos i surówka colesław bądź gotowane warzywa. 
A. wzięła to drugie, także na jej talerzy zagościł również zdrowszy i bardziej dietetyczny akcent. Ja zajadałem się colesłąwem, przyrządzanym przez kucharzy w restauracji. Warzywka jako dodatek były ok, surówka również. Frytki grube, zjadłem je ze smakiem (nawet pomogłem A.) chociaż nie bardzo przepadam za smażonymi ziemniakami (zdecydowanie lepsze z majonezem;)).



Podsumujmy sobie ten mięsny obiad. Stek z wołowiny argentyńskiej bardzo dobry, warto przyjść 
i spróbować. Sten z antrykotu nie był już tak udany i naszym zdaniem lepiej przyrządzić sobie takie mięsko samemu. Dodatki były dobre, obsługa również a atmosfera (siedzieliśmy na zewnątrz 
i rozkoszowaliśmy się nieczęstymi ciągle tej wiosny promieniami słońca) bardzo przyjemna. Ze względu na małą ilość amerykańskiej kuchni w Łodzi polecamy American Bull wypróbować.

Smacznego!

A i Jul (nienajedzeni)

2 komentarze:

  1. za takie porcje 50zl? i jeszcze po opisie wnioskuja za nierewelacyjne stejki ? juz kilka razy slyszalem zle opinie o tej knajpie a wy ja dobiliscie :D chyba jednak ich nie odwiedze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jesteś z Łodzi, to możesz wypróbować, ale koniecznie wybierz wołowinę argentyńską:) A cena? Fakt, za to, co mieliśmy na talerzu była nieco za duża, ale w przypadku lepszego jakościowo czy gatunkowo mięsa i jego większej gramatury, ceny potrafią poszybować o wiele wyżej (ale to problem np. Warszawy, gdzie knajp ze stekami jest sporo).

      Usuń

Miejsce na Twoje odczucia:)