środa, 26 czerwca 2013

Kilka smaków z X Festiwalu Dobrego Smaku.

               Jest w Łodzi taka impreza, podczas której można odwiedzić wiele restauracji, kosztując specjalnie przygotowane na tę okazję dania (niezbyt duże, bardziej do posmakowania), płacąc przy tym niewielką kwotę (10 zł). Co to, co to.....? To oczywiście Festiwal Dobrego Smaku, którego X już edycja odbyła się w dniach 6 - 9 czerwca.  

Rok temu, wraz z A., mieliśmy okazję odwiedzić m.in. nieistniejącą już dziś Sofę, niewielką kawiarnię Maleńka czy Ato Sushi (jedząc nasze pierwsze sushi w życiu). Tamtą edycję festiwalu wspominamy bardzo miło i smacznie, gdyż chodzenie od restauracji do restauracji w piękną, wiosenno – letnią pogodę to sama przyjemność:).

W tym roku oczywiście chcieliśmy dotrzeć do jak największej ilości knajp w nadziei, że natrafimy na coś wyjątkowego, oraz że będziemy mieć okazję zjeść zwycięskie danie. Bo jak to na konkursach bywa, na koniec wybiera się zwycięzcę. W tamtym roku było to House of Sushi (w kategorii dania). 
A jak było w tym?

Plany, plany, plany...... . Plany sobie a życie sobie. Z pewnością A. miała większy powód do zadowolenia niż ja, gdyż odwiedziła 6 restauracji, natomiast ja tylko trzy.... . Dlaczego? Niedziela zapowiadała się smakowicie. Najpierw jedno konkursowe miejsce, chwilę potem drugie, następnie moment oddechu (krótki czas na załatwienie jednej sprawy), powrót na Piotrkowską i.... zdziwko;). Restauracje wydawały dania konkursowe tylko do godziny 18. Rozczarowani, zdążyliśmy więc odwiedzić jeszcze tylko jedną knajpkę, która raczyła gości swoim daniem do samego końca i.... tyle. Niestety. Obiecujemy sobie jednak, że na następną edycję wyruszymy lepiej przygotowani i ( co najważniejsze) lepiej poinformowani:).

Poniżej krótkie opisy skosztowanych przez nienajedzonych (razem i osobno) dań oraz ich ocena (a co! W końcu to był konkurs, prawda?)


AMARANT - pieczona polędwiczka wieprzowa ciotki Petunii podana na zapiekance ziemniaczanej z fasolkami Bertiego Botta w formie sferycznego Ravioli



Polędwiczka była poprawna i ogólnie smaczna, jednak to nie ona nas najbardziej urzekła na talerzu, tylko dodatki w postaci buraka, ziemniaczka i sosiku (zapewne na bazie śmietany). Urzekły jednak tylko na chwilę, ale taki obiadek w pełnym wymiarze – dlaczego nie?

Ocena: 3.7/5

AMERICAN BULL - Godfather burger



Bułka była dobra, składniki świeże, mięsko wysmażone tak jak trzeba, a do tego pełna gama dodatków (ketchup, majonez i musztarda), którymi można było doprawić swojego burgera.

Ocena: 4/5

ATO SUSHI – Kill Bill Roll (zwycięskie danie)



Zamówienie przyszło błyskawicznie (wszak czym jest tylko 10 min. czekania na taaakie dobre rzeczy?;)). Rolka była wyśmienita, lekko ostra, z marynowaną polędwicą wołową na wierzchu. Jak ktoś ma ochotę na sushi, to do Ato Sushi, natychmiast marsz!

Ocena: 5/5

BIERHALLE - Stroganow w nowej odsłonie nie tylko z grzybkami



Stroganow przygotowany w Bierhalle zawierał pieczarki, spaetzle (małe kluseczki z mąki gryczanej) oraz kurczaka. W smaku był naprawdę dobry, lekko ostrawy. Fajne danie.

Ocena 4/5

TITI - Przepiórki w płatkach róży



Pomysł fajny, wygląd również, jednak smak już nieco gorszy. Przepiórka niedoprawiona, kawałek mięska obok - lepszy (było czuć posmak grillowania), puree „inne”, ale średnie. Sam lokal zrobił jednak na nas bardzo dobre wrażenie i zamierzamy się tam wybrać na większą ucztę. Podczas festiwalu wyszliśmy stamtąd z ciastem drożdżowym - pycha:).

Ocena: 3.5/5

LA STRADA - La dolce Vita



Pasztecik, jak to pasztecik, smak znany, acz poprawny. Bez większego zaskoczenia i zachwytu. Coś innego i nietypowego w porównaniu do powyższych pozycji (rzecz bardziej na kolację).

Ocena: 3/5

To wszystko. Mogło być więcej ale.... no cóż, sami jesteśmy sobie winni;).

Smacznego!

A i Jul (nienajedzeni)

2 komentarze:

  1. Ja jadłam danie festiwalowe w Drukarni.
    Halibut (halibut? już nie pamiętam) na soczewicy z sosem pomarańczowo-szafranowym.
    Ryba bez smaku, jakby z parowaru - ale raczej zalatująca stawem niż lekkością pary wodnej, sos w kolorze pomarańczy nie stał koło szafranu. Soczewica była niezła, była niedoprawiona, ale przynajmniej podobna do soczewicy :D
    Oj... :) 2-/5 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam skład dania brzmi ciekawie i obiecująco ale tak już czasem bywa, że nijak ma się to do jego smaku. Szkoda. Drukarnia z pewnością kiedyś tutaj zagości. Miejmy nadzieję, że jednak z lepszymi propozycjami niż ta opisana przez Ciebie rybka;).

      Prosimy o kolejne wspomnienia uczestników Festiwalu Czterech Kultur:).

      Usuń

Miejsce na Twoje odczucia:)