Jest w Łodzi taka impreza, podczas
której można odwiedzić wiele restauracji, kosztując specjalnie
przygotowane na tę okazję dania (niezbyt duże, bardziej do
posmakowania), płacąc przy tym niewielką kwotę (10 zł). Co to, co to.....? To
oczywiście Festiwal Dobrego Smaku, którego X już edycja odbyła
się w dniach 6 - 9 czerwca.
Rok temu, wraz z A., mieliśmy okazję
odwiedzić m.in. nieistniejącą już dziś Sofę, niewielką
kawiarnię Maleńka czy Ato Sushi (jedząc nasze pierwsze sushi w
życiu). Tamtą edycję festiwalu wspominamy bardzo miło i smacznie, gdyż
chodzenie od restauracji do restauracji w piękną, wiosenno –
letnią pogodę to sama przyjemność:).
W tym roku oczywiście chcieliśmy
dotrzeć do jak największej ilości knajp w nadziei, że natrafimy
na coś wyjątkowego, oraz że będziemy mieć okazję zjeść
zwycięskie danie. Bo jak to na konkursach bywa, na koniec wybiera
się zwycięzcę. W tamtym roku było to House of Sushi (w kategorii
dania).
A jak było w tym?
A jak było w tym?
Plany, plany, plany...... . Plany sobie
a życie sobie. Z pewnością A. miała większy powód do
zadowolenia niż ja, gdyż odwiedziła 6 restauracji, natomiast ja
tylko trzy.... . Dlaczego? Niedziela zapowiadała się smakowicie.
Najpierw jedno konkursowe miejsce, chwilę potem drugie, następnie
moment oddechu (krótki czas na załatwienie jednej sprawy), powrót
na Piotrkowską i.... zdziwko;). Restauracje wydawały dania
konkursowe tylko do godziny 18. Rozczarowani, zdążyliśmy więc odwiedzić
jeszcze tylko jedną knajpkę, która raczyła gości swoim daniem do
samego końca i.... tyle. Niestety. Obiecujemy sobie
jednak, że na następną edycję wyruszymy lepiej przygotowani i (
co najważniejsze) lepiej poinformowani:).
Poniżej krótkie opisy skosztowanych
przez nienajedzonych (razem i osobno) dań oraz ich ocena (a co! W końcu to był konkurs, prawda?)
AMARANT - pieczona polędwiczka
wieprzowa ciotki Petunii podana na zapiekance ziemniaczanej z
fasolkami Bertiego Botta w formie sferycznego Ravioli
Polędwiczka była poprawna i ogólnie smaczna, jednak to nie
ona nas najbardziej urzekła na talerzu, tylko dodatki w postaci
buraka, ziemniaczka i sosiku (zapewne na bazie śmietany). Urzekły jednak tylko na chwilę, ale taki obiadek w pełnym wymiarze – dlaczego
nie?
Ocena: 3.7/5
AMERICAN BULL - Godfather burger
Bułka była dobra, składniki świeże, mięsko wysmażone tak jak trzeba, a do tego pełna gama dodatków (ketchup, majonez i musztarda), którymi można było doprawić swojego burgera.
Ocena: 4/5
ATO SUSHI – Kill Bill Roll
(zwycięskie danie)
Zamówienie przyszło błyskawicznie (wszak czym jest tylko 10 min. czekania na taaakie dobre rzeczy?;)). Rolka była wyśmienita, lekko ostra, z marynowaną polędwicą wołową na wierzchu. Jak ktoś ma ochotę na sushi, to do Ato Sushi, natychmiast marsz!
Ocena: 5/5
BIERHALLE - Stroganow w nowej odsłonie
nie tylko z grzybkami
Stroganow przygotowany w Bierhalle zawierał pieczarki, spaetzle (małe kluseczki z mąki gryczanej) oraz kurczaka. W smaku był naprawdę dobry, lekko ostrawy. Fajne danie.
Ocena 4/5
Pomysł fajny, wygląd również,
jednak smak już nieco gorszy. Przepiórka niedoprawiona, kawałek mięska
obok - lepszy (było czuć posmak grillowania), puree „inne”, ale
średnie. Sam lokal zrobił jednak na nas bardzo dobre wrażenie i zamierzamy się tam wybrać na większą ucztę. Podczas festiwalu wyszliśmy stamtąd z ciastem drożdżowym - pycha:).
Ocena: 3.5/5
LA STRADA - La dolce Vita
Pasztecik, jak to pasztecik, smak znany, acz poprawny. Bez większego zaskoczenia i zachwytu. Coś innego i nietypowego w porównaniu do powyższych pozycji (rzecz bardziej na kolację).
Ocena: 3/5
To wszystko. Mogło być więcej ale.... no cóż, sami jesteśmy sobie winni;).
Smacznego!
A i Jul (nienajedzeni)
Ja jadłam danie festiwalowe w Drukarni.
OdpowiedzUsuńHalibut (halibut? już nie pamiętam) na soczewicy z sosem pomarańczowo-szafranowym.
Ryba bez smaku, jakby z parowaru - ale raczej zalatująca stawem niż lekkością pary wodnej, sos w kolorze pomarańczy nie stał koło szafranu. Soczewica była niezła, była niedoprawiona, ale przynajmniej podobna do soczewicy :D
Oj... :) 2-/5 :)
Sam skład dania brzmi ciekawie i obiecująco ale tak już czasem bywa, że nijak ma się to do jego smaku. Szkoda. Drukarnia z pewnością kiedyś tutaj zagości. Miejmy nadzieję, że jednak z lepszymi propozycjami niż ta opisana przez Ciebie rybka;).
UsuńProsimy o kolejne wspomnienia uczestników Festiwalu Czterech Kultur:).