Czas na Pomorze a dokładniej Gdańsk.
W tym mieście nie trudno znaleźć miejsce na posiłek. Oczywiście,
jak to w mieście turystycznym bywa, restauracji jest dużo i nie
każda jest godna uwagi. Najlepiej spróbować się dowiedzieć,
gdzie warto pójść. My tak zrobiliśmy. Stworzyliśmy listę kilku
wybranych wcześniej lokali, ale.... nie skorzystaliśmy z niej ;).
Podeszliśmy do sprawy spontanicznie i trafiliśmy do Tawerny
Dominikańskiej. Przechodząc obok tej restauracji, rozpoznaliśmy w
niej uczestnika jednego z odcinków pewnego programu kulinarnego,
prowadzonego przez znaną polską restauratorkę. Nie pamiętaliśmy
nawet, czy rewolucja przeprowadzona w Tawernie się udała, czy nie.
Chcieliśmy to sprawdzić sami.
Chwila czekania (wakacje, tłumy
turystów) i otrzymaliśmy od sympatycznej dziewczyny menu. Po
kilkunastu następnych minutach ustaliliśmy już, co zamawiamy:
- Pikantna zupa rybna / 13
- Chrusty śledziowe smażone na smalcu / 20
- Sałatka Cezar z sosem anchois / 23
Planem A. podczas pobytu na Pomorzu,
było zjedzenie dobrej rybki. Wybór padł na smażone śledzie, gdyż ciągle jest to jeszcze coś rzadko spotykanego (lubimy kulinarne
wyzwania. No, może poza kilkoma przykładami z dalekiego wschodu - oczy, jądra, woreczki żółciowe, szpiki. I jeszcze może poza żywymi owadami. I świeżą, zwierzęcą krwią....;)). Tak, proszę Państwa, śledzie można smażyć! Jak to
smakuje? Bardzo dobrze. Co prawda w takim śledziowym chruście nie
uświadczycie soczystego, delikatnego mięska, ale smaku smażonej
rybki już tak. I to sporo.
W Bułgarii bardzo popularne są Caca -
małe, smażone na głębokim oleju rybki, które świetnie
sprawdzają się jako przekąska np. do piwa. My, nad Bałtykiem mamy
smażone śledzie. W smaku podobne, ale również pasujące na danie
obiadowe. Do rybki zamówiliśmy pieczone ziemniaczki (nic szczególnego).
Co ważne, nie było żadnej ściemy i
smażenia śledzi w basenie z przestarzałym olejem, co nad morzem
ponoć jet częsta praktyką. Miał być smalec i zapewne był, gdyż
rybki pachniały rybkami, nie litrami spalonego tłuszczu.
Jeśli morze i ryby to musi być
również zupa rybna! Ta, która jedliśmy była smaczna. Przyznam, że
w tej materii nie mamy zbyt wielkiego doświadczenia. A. jadła niewiele zup rybnych w swoim życiu (najlepsza na Węgrzech), ja chyba jeszcze mniej (faworyt - zupa wujka B.). I z tymi konkretnymi pozycjami porównywaliśmy tą konkretną zupę. I.....?
Powiem szczerze, że mnie smakowała jak zupa meksykańska, którą zresztą uwielbiam. Była słonawa, mało ostra (chociaż figurowała jako pikantna), z dużą ilością papryki. A przecież mnie wszystko wydaje się za ostre – pamiętacie? Rybę również było czuć, jednak smak bardziej wędrował w stronę wspomnianej zupy meksykańskiej czy gulaszu (zasługa warzyw). Ogólnie jednak zupka na plus.
w tej materii nie mamy zbyt wielkiego doświadczenia. A. jadła niewiele zup rybnych w swoim życiu (najlepsza na Węgrzech), ja chyba jeszcze mniej (faworyt - zupa wujka B.). I z tymi konkretnymi pozycjami porównywaliśmy tą konkretną zupę. I.....?
Powiem szczerze, że mnie smakowała jak zupa meksykańska, którą zresztą uwielbiam. Była słonawa, mało ostra (chociaż figurowała jako pikantna), z dużą ilością papryki. A przecież mnie wszystko wydaje się za ostre – pamiętacie? Rybę również było czuć, jednak smak bardziej wędrował w stronę wspomnianej zupy meksykańskiej czy gulaszu (zasługa warzyw). Ogólnie jednak zupka na plus.
Ostatnią pozycją przez nas
konsumowaną było coś zupełnie innego - sałatka. No powiedzmy
sobie szczerze, zbyt wielu sałatek to na tym blogu nie opisywaliśmy.
Akurat tak się złożyło, że naszła mnie ochota na coś lżejszego
i wybrałem sobie właśnie sałatkę Cesara.
Kurczak był soczysty,
warzywa świeże a dressing świetnie się z tym wszystkim
komponował. Bardzo lubię, jak w sałatce jest dużo sosu, nie
wystarcza mi soczystość samych warzyw. Musi być mokro! Tutaj
dressingu, na bazie kefiru czy jogurtu miałem wystarczająco dużo.
Ach, koniecznie spróbujcie czekadełka, czyli masła stworzonego na bazie śledzia (masełko śledziowe?), podawanego z pieczywem. Warto!
Posiłki nad morzem, w tak malowniczym
miejscu, jak Gdański Targ Rybny (promenada, nie hala handlowa z
dziesiątkami rybaków;)) mają to do siebie, że atmosfera wpływa
na nas bardziej optymistycznie i jedzenie lepiej nam smakuje. Dlatego
pomimo kilku niedociągnięć, obiad
w Tawernie Dominikańskiej uważamy za udany i polecamy wybrać się do tej zrewolucjonizowanej restauracji.
Smacznego!
w Tawernie Dominikańskiej uważamy za udany i polecamy wybrać się do tej zrewolucjonizowanej restauracji.
Smacznego!
TAWERNA DOMINIKAŃSKA
ul. Targ Rybny 9
GDAŃSK, POLSKA
-----------------------
Tak sobie popatrzyłam na te zdjęcia i dostałam ślinotoku :) Znów kusicie !
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa! Bardzo lubimy powodować u innych ślinotok;) Na Twój jest rada - trzeba znaleźć najbliższy rybny, kupić śledzie i zrobić Tawernę Dominikańską w swojej kuchni:)
Usuń