Oprócz tego, że lubimy smakować
jedzenie i o nim pisać, lubimy też o jedzeniu czytać. Nasze
wyjścia są zazwyczaj poprzedzone lekturą na temat restauracji,
które są w kręgu naszego zainteresowania. Oczywiście nie jest
tak, że jeśli lokal ma w większości negatywne komentarze, to
stawiamy na nim krzyżyk. Nie. Jesteśmy tacy, że sami lubimy się
przekonać, co wśród zamieszczonych w internecie opinii jest prawdą
a co nie. Oczywiście bywa tak, że w przypadku komentarzy
pozytywnych, decyzja o wyjściu do danej restauracji zapada szybciej,
ale i nasze oczekiwania są wtedy większe. Właśnie tak było,
kiedy wybieraliśmy się do bukowiańskiej Karczmy
U Leśnego. To ze wszech stron polecane miejsce było naszym pierwszym wyborem w tej malowniczej, górskiej miejscowości.
U Leśnego. To ze wszech stron polecane miejsce było naszym pierwszym wyborem w tej malowniczej, górskiej miejscowości.
Karczma mieści się w typowym
góralskim, drewnianym domu, położonym przy głównej drodze. Od
progu powitał nas również typowy dla tamtych stron wystrój (z
mnóstwem poroży i malowanych obrazków na ścianach) oraz ciepły,
domowy klimat. Panował lekki półmrok, co przy świetle bijącym od
świecy, potęgowało poczucie ciepła (tego domowego) i intymności,
pomimo że lokal był praktycznie pełen. Więcej miejsc znajdowało
się na górze, my zaś wybraliśmy stolik na dole, nieopodal
płonącego kominka.
Tego wieczoru byliśmy z A naprawdę
nienajedzeni. Odkładaliśmy sobie miejsca w żołądkach przez
większość dnia po to, aby spróbować wielu dań, jakie oferuje
karczma U Leśnego. Bardzo oryginalnie wyglądały karty menu,
wstawione w środek masywnych, drewnianych „okładek”. Małe
rozeznanie i po chwili zamówiliśmy napoje i przystawki. Nad daniem
głównym musieliśmy się już dłużej zastanowić, jednak i te po
kilku (nastu) minutach zostały wybrane. A było w czym wybierać!
Nasze zamówienie (za ukośnikiem cena w złotych):
- zupa chrzanowa z plackiem ziemniaczanym / 9
- moskol z masłem czosnkowym / 7
- żebro pieczone z metra po góralsku / 17
- kapusta zasmażana / 6
- pierogi mnicha u leśnego mieszane (12szt.) / 16
- sernik polany czekoladą / 7
- dwa grzane piwa z sokiem / 8 za 0,5l.
Zupa chrzanowa, nad którą we wspomnianych opiniach było wiele zachwytów..... zachwyciła! Cudowna, kremowa, raczej łagodna, jedynie z lekką nutką chrzanowej ostrości, zdobyła nasze podniebienia i żołądki natychmiast i bez większego trudu. Zgodnie z A stwierdziliśmy, że była to najlepsza pozycja ze wszystkich tego wieczoru. Jeśli macie ochotę się jedynie ogrzać i spróbować czegoś dobrego, nie posiadając ściśniętego od głodu żołądka, to ochoczo zachęcamy, aby udać się do Leśnego, na zupę chrzanową.
Moskale (2 sztuki), regionalne placki
robione z ziemniaków były dobre, aczkolwiek nieco gumowate. Plus za
dodatek w postaci rozpływającego się na ciepłym placku masła
czosnkowego. A była już mniej zachwycona tym daniem, jednak nie na
tyle, aby odstawić go po zaledwie kilku kęsach. Porcja jak na
przystawkę przyzwoita. Ci, co jedzą niewiele, mogą się dwoma
takimi placuszkami nawet zapchać.
No i wreszcie mięsko, a właściwie
niezły kawał mięsa, gdyż rozmiar żeberek robił wrażenie
(sugerowałbym jednak zmianę nazwy na "z pół metra cięte";)).
Ogólnie, jeśli wziąć pod uwagę doprawienie to były niezłe.
Jednak to, że najpewniej zostały poddane obróbce cieplnej za
pomocą mikrofalówki, po wcześniejszym kilkugodzinno-wstecznym ich
przygotowaniu, znacznie obniżyło ich walory smakowe oraz co za tym
idzie naszą ocenę. Również tradycyjny ketchup i musztarda były
dla nas mało apetyczne, i spokojnie mogłyby zostać zastąpione
jakimś dobrym sosem (np. barbecue).
Najsłodszy, ale i najbardziej
kontrowersyjny był jednak deser: sernik polany czekoladą. Miał on
konsystencję i smak sera, jaki można spotkać w naleśnikach czy
pierogach. Jak wytłumaczyła mi A, ser nie był wystarczająco
zmielony, przez co przyjął właśnie taką formę. Dowiedzieliśmy
się również, iż prawdopodobnie był on typowo regionalnym
produktem, co również mogło wpłynąć na zupełnie inny, niż w
typowych sernikach smak. A zjadłszy dwa kęsy, zostawiła cały
deser dla mnie, twierdząc, że nie da się go zjeść. Fakt, ser
powinien być zmielony jeszcze kilka razy, jednak mnie ciasto
smakowało. Po prostu lubię smak podsmażanych na maśle naleśników
z serem, a ów sernik, jak już wspominałem, tak mi właśnie
smakował. Deser podzielił więc nas najbardziej, jednak będąc
uczciwym, muszę napisać, że jeśli ktoś ma ochotę zjeść
tradycyjny, puszysty sernik, to nie u Leśnego.
Słowo jeszcze o obsłudze. Zajmujący
się nami kelner okazał się być bardzo sympatycznym człowiekiem, z którym ucięliśmy
sobie miłą pogawędkę. Pobyt w karczmie był przez to jeszcze
milszy.
Podsumowując. U Leśnego można zjeść
dobrze i smacznie, a nawet bardzo smacznie, zjawiskowo (zupa
chrzanowa). My jednak będąc w tej karczmie następnym razem,
będziemy celować w mniej oczywiste potrawy, np. z dziczyzny, która
jest niejako specjalnością tego miejsca. Oczywiście na początek
zaczniemy od nieodżałowanej zupy chrzanowej i być może moskala,
zaś na deser.... na deser pójdziemy gdzie indziej:)
Smacznego!
------------------------------------
KARCZMA U LEŚNEGO
ul. Kościuszki 170
BUKOWINA TATRZAŃSKA, POLSKA
------------------------------------
Postscriptum: zdjęcie tytułowe (tylko) pochodzi ze strony www.bukowinatatrzanska.com, gdzie w dziale gastronomia, można znaleźć panoramy z wnętrza karczmy U Leśnego.
A i Jul (nienajedzeni)