A. wyciągała mnie do Galicji już
kilka razy, jednak zawsze koniec końców trafialiśmy do innych
miejsc. Muszę przyznać, że niepotrzebnie zwlekaliśmy z tą
wizytą. Moja wina...

i zagłębiliśmy się w menu. Zapewne nie zdziwi Was to wyznanie, ale tego dnia byliśmy naprawdę nienajedzeni i chcieliśmy zjeść dobrze, ale też – przede wszystkim – smacznie. Karta w Galicji jest krótka, co jest plusem, gdyż zamówienie złożyliśmy naprawdę szybko (w wolnym tłumaczeniu:
A. nie miała możliwości przeczesywania w nieskończoność, niezliczonej ilości kart z wypisanymi daniami;)). Nasze zamówienie:
- Sałata z karmelizowanymi w miodzie plastrami boczku oraz sadzonym jajkiem, z dodatkiem czerwonej cebuli / 17.99
- Sznycel cielęcy z cytryną podany z pieczonymi ziemniakami i boczkiem / 22.99
- Duszona kapusta czerwona o aromacie goździka i słodkawym posmaku z rodzynkami / 3.99
- Ciasto czekoladowe z konfiturą wiśniową / 14.99
- Ciechan miodowy (0.5l) / 8.50
- Nestea / 4.90
Zacznijmy od konkretów. Sznycel, jak to sznycel - był duży. No, może bardziej należałoby powiedzieć - rozłożysty. Zdecydowanie najwięcej było w nim panierki, jednak po przekrojeniu (jeśli się dało, o czym za chwilę) mięsko prezentowało się bardzo dobrze (było różowiutkie). Zarówno samo mięso, jak
i jego przysmażona panierka z bułki tartej były dobre w smaku. Niestety, problem był chwilami
z pokrojeniem. Niby sznycel cieniutki, ale po bokach był strasznie twardy, co uniemożliwiło zjedzenie go w całości (zostało dosłownie troszeczkę, ale zawsze). Bułka była zbyt przypalona, trudno, sznycel jednak na plus.
Do mięsa dostałem pieczone
ziemniaczki w fajnym, koperkowym sosie. I właśnie te dodatki były
najlepsze, jeśli chodzi o mój talerz. Szczególnie ów sos, który
łączył różne smaki, od słodyczy po kwaskowatość. Prawdziwym
jednak odkryciem naszego posiłku okazała się duszona kapusta
czerwona, o wyraźnym, goździkowym posmaku. A. co prawda twierdziła,
że zamawiając tylko sałatkę, wie, co robi, jednak mojej surówce
nie odpuściła. I wcale jej się nie dziwię - nie sposób przejść
obok takiego smaku obojętnie. Ta delikatna słodycz rodzynek i
ostrzejszy aromat goździków idealnie pasowały do uwielbianej
przeze mnie czerwonej kapusty.
Sałatka A była dobra i nawet sporych
rozmiarów. Najlepiej wyglądało na niej lekko ścięte jajeczko,
które równie dobrze w takiej formie mogłoby się znaleźć na
sznyclu. Tutaj i ja podjadałem z nieswojego talerza;). Sałatka
miała zdecydowany i wyraźny smak. Powodem tego była duża ilość
dressingu, najpewniej miodowo-musztardowego, którego smak po raz pierwszy uraczył nasze podniebienia przy okazji wizyty
w Zaraz Wracam (tam był bardzo podobny, również
w sałatce). Dressingi o wyrazistym smaku bardzo nam odpowiadają, dlatego nie mieliśmy za złe, że przy ostatnich kęsach sałata wręcz się w nim topiła.
w sałatce). Dressingi o wyrazistym smaku bardzo nam odpowiadają, dlatego nie mieliśmy za złe, że przy ostatnich kęsach sałata wręcz się w nim topiła.
Na koniec – wiadomo – deser.
Myślałem, że będzie bardziej odpowiedni dla A, gdyż ona uwielbia
czekoladowe smakołyki (ja wolę jaśniejsze kolory w deserach). No
ale, kiedy A skierowała na chwilę swój wzrok na ekran telefonu, ja
spałaszowałem większą część ciasta:). Ciekawe w nim było to,
że
w środku kryła się płynna czekolada. Reszta na zasadzie kontrastów, czyli słodkie ciasto i mniej słodka konfitura dla równowagi. Bardzo dobre, chociaż – muszę to napisać – A robi lepsze (prywata: ślicznie proszę o brownie!:)).
w środku kryła się płynna czekolada. Reszta na zasadzie kontrastów, czyli słodkie ciasto i mniej słodka konfitura dla równowagi. Bardzo dobre, chociaż – muszę to napisać – A robi lepsze (prywata: ślicznie proszę o brownie!:)).
Z Galicji wyszliśmy najedzeni i
naprawdę z a d o w o l e n i, a przy wyjściu zarówno z restauracji, jak i Manufaktury, otrzymaliśmy jeszcze kolejne kupony zniżkowe do tego lokalu:). Na
pewno będziemy tam wracać!
Smacznego!
-------------------------
GALICJA
ul. Ogrodowa 19A
ŁÓDŹ, POLSKA
-------------------------
A i Jul (nienajedzeni)
Przeklejam z FB: Fajne miejsce, ale w porównaniu do Tawerny czy mojego ukochanego Hot Spoona wypada cienko (porównanie takie wiadomo skąd...). Bardzo fajny właściciel, który gości w restauracji traktuje jak u siebie w domu Polecam do odwiedzin Hot Spoon, zawsze wychodzę stamtąd ze spalonym od papryczek językiem i wielkim uśmiechem (no i pełnym żołądkiem)
OdpowiedzUsuńGalicja to proste jedzenie (jeśli chodzi o nasze zamówienie, to również dobre), spore porcje i przystępna cena. Tego oczekiwaliśmy i się nie zawiedliśmy:) Jeżeli chodzi o porównania, to typem (miejsce do biesiady) Galicja przypomina bardziej Bierhalle. Tawernę bardzo lubi i regularnie odwiedza A, zaś Hot Spoon ciągle jeszcze przed nami:) Na pewno się wybierzemy, boję się jedynie o mój język;). Dzięki za propozycje!
Usuńza namową A, wybraliśmy się ostatnio do Galicji, gdzie zamówiliśmy golonkę podaną na opisanej przez Ciebie kapuście czerwonej (naprawdę pycha, mój mąż nie lubi rodzynek a się zachwycił) i gulasz na plackach ziemniaczanych. godne polecenia, chociaż porcje jak dla mnie wymagają zupy lub przystawki wcześniej. golonka choć wyśmienita, mała a połowę jej stanowiła kość. biorąc pod uwagę niskie ceny w lokalu, jedzenie jednak powyżej oczekiwań!
OdpowiedzUsuńanna
Dziękujemy za opinię:). Duszona kapusta czerwona z rodzynkami zachwyciła więc w tym tygodniu minimum dwóch, nieprzepadających za rodzynkami panów;)
Usuń