czwartek, 23 stycznia 2014

Polsko, swojsko i do syta w Gorącej Kiełbasiarni.



Po raz kolejny na naszej jedzeniowej trasie, stanął lokal po przejściach. Dokładniej - po rewolucjach Pani Magdy Gessler. 
Magda G. to postać kontrowersyjna. Wielu osobom może nie odpowiadać jej zachowanie czy jakość jedzenia i obsługi w należących do niej restauracjach. Można też czepiać się programu telewizyjnego, 
w którym występuje - że to udawane, że na siłę, że zmiana się nie udała, etc.
Nie sposób natomiast odmówić Pani Magdzie jednego. Sukcesu. Tego, który przekłada się na popularność jej własnych restauracji, oraz tego, który dosięga lokale po telewizyjnych rewolucjach. Inna sprawa, czy duża frekwencja w poszczególnej restauracji jest faktycznie związana z poprawą jakości, czy może tylko z... ciekawością telewidzów i smakoszy?

Razu pewnego, wieczorem, podjęliśmy wraz z A. decyzję dla nas typową 
i przewidywalną – idziemy gdzieś na kolację. Wśród propozycji lokalu od razu pojawiła się kandydatura Gorącej Kiełbasiarni. Kandydatura – dodajmy – natychmiast zatwierdzona.

Około godziny 19 pojawiliśmy się w tym niewielkim lokalu, położonym 
w dość specyficznym miejscu – w przedziwnym pawilonie w starej części łódzkich Bałut. I tu pierwsze zaskoczenie. To miejsce ma więcej do zaoferowania niż może się wydawać! Oprócz Gorącej Kiełbasiarni znajduje się tam również popularna, rodzinna restauracja Cammino, która przeniosła się z – uwaga, uwaga – Manufaktury! Można funkcjonować 
w niepozornym miejscu i to w towarzystwie innych ciekawych lokali? Pewnie, że tak!

Nasze zamówienie:
  • Salianka
  • Biała kiełbasa od Wieśka
  • Placki marchewkowe

Menu Kiełbasiarni to kilkanaście prostych pozycji, wypisanych na deskach do krojenia, wiszących 
z kolei obok wielkiego gara z zupą. Wygląda to bardzo ciekawie, a jak smakuje?

Jako pierwsza na stole pojawiła się salianka. Słowo to od razu skojarzyło nam się z solą i coś w tym jest. Zupa była bowiem wyraźnie doprawiona. Nie wiem czy bardziej była słona, czy ostra. Na pewno była tłusta, ale to działa tylko na jej plus. Jedzenie w Kiałbasiarni – jak już wspominałem – jest proste, domowe i nie oczekiwaliśmy chudego, przezroczystego wywaru. Salianka była bardzo treściwa, bogata w składniki – kiełbasa (a jakże!), boczek czy nadające specyficznego, kwaśnego posmaku ogórki kiszone. Słono, pikantnie, kwaśno – tyle smaków w jednej misce!



Kiedy kończyliśmy jeść saliankę (duża porcja!) na stół przywędrowały placki marchewkowe. To było zamówienie A i to ona miała je głównie jeść, ale wyszło tak, że dzielnie jej pomagałem. Naleśniki okazały się bowiem bardzo smaczne. Miały swój charakterystycznym, zachęcający do częstego machania widelcem smak. 



Mógłbym je porównać do smażonych racuchów. Marchewka nie była zbyt wyczuwalna, ale słodycz placuszków to pewnie w dużej mierze jej zasługa. Pozycja ciekawie wyglądała zarówno „na deseczce” przy barze (placki marchewkowe... - no powiedzcie sami czy to nie jest wystarczający powód aby spróbować?), jak i na talerzu.


Biała kiełbasa należy do dań, które bardzo lubię. Ta z Kiełbasiarni była naprawdę dobrej jakości. Po nazwie zresztą można było wywnioskować jej swojskie pochodzenie. Dobrze doprawiona, z dużą ilością ziół, mięciutka, soczysta, aromatyczna... no czego chcieć więcej od dobrej kiełbasy? Do tego chrzan, musztarda i kolejna porcja chlebka (właściciel nas w tej kwestii pozytywnie zaskoczył, gdyż wystrzegł się najtańszego sklepowego pieczywa).



Kiełbasa – typowy polski przysmak – mieni się dziesiątkami (setkami?) smaków, zapachów, sposobów robienia i jest bardzo lubiana w naszym kraju. Gorąca Kiełbasiarnia zrobiła z niej swój znak towarowy, swoją myśl przewodnią i udowodniła, że ten produkt zasługuje na tak dużą uwagę, jaką ma w Polsce (ostatnio coraz większą).

Po tych trzech daniach, z lekkim trudem wstaliśmy od stolika. Byliśmy najedzeni, ale przede wszystkim ZADOWOLENI, bo w tym przypadku ilość współgrała z jakością. Coś mi się wydaje, że to dopiero początek naszej znajomości z Gorąca Kiełbasiarnią... .

Smacznego!

A i Jul (nienajedzeni)


----------------------------
GORĄCA KIEŁBASIARNIA             
ul. Głowackiego 5/5A
ŁÓDŹ, POLSKA
----------------------------


2 komentarze:

  1. Uwielbiam białą kiełbasę :) Tyle razy miałam się tam wybrać i nic... Muszę się wreszcie zebrać :) Fajna recenzja !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowo:) Jak najbardziej zachęcamy do odwiedzin w Gorącej Kiełbasiarni! Chętnie przeczytamy, co sądzisz o tym miejscu (tym bardziej, jako miłośniczka białej kiełbasy):)

      Usuń

Miejsce na Twoje odczucia:)