No nie idzie długo wytrzymać bez
burgerów, nie idzie! Przypomnijmy, podczas poprzedniej burgerowej wyprawy do
Warszawy odwiedziliśmy:
Boca Burgers, Soul Food Bus oraz Warburger.
W każdym z tych lokali spróbowaliśmy burgerów, a na koniec stworzyliśmy burgera idealnego (każdy z nas). Pomimo sporego mrozu, wyjazd był bardzo udany. Ostatnio wyruszyliśmy do stolicy w tym samym celu po raz drugi.... .
W każdym z tych lokali spróbowaliśmy burgerów, a na koniec stworzyliśmy burgera idealnego (każdy z nas). Pomimo sporego mrozu, wyjazd był bardzo udany. Ostatnio wyruszyliśmy do stolicy w tym samym celu po raz drugi.... .
Teraz mamy lato, więc czynniki
pogodowe nam sprzyjały. Czy dostosował się do nich poziom
jedzenia? Odpowiedź znajdziecie między słowami M (zaliczyła
burgerowy debiut), R (stary burgerowy wyjadacz) oraz moimi (tu należy
powtórzyć poprzedni nawias). Piękne zdjęcia wykonała dla nas P,
a wszystkiemu przyglądał się (kiedy nie spał) mały W. Tyle o uczestnikach wyprawy, przejdźmy do konkretów! Żeby było przejrzyście, poszczególne burgerownie będą prezentowane w osobnych wpisach – mamy dużo materiału;).
a wszystkiemu przyglądał się (kiedy nie spał) mały W. Tyle o uczestnikach wyprawy, przejdźmy do konkretów! Żeby było przejrzyście, poszczególne burgerownie będą prezentowane w osobnych wpisach – mamy dużo materiału;).
I. Warburger, czyli spotkanie ze znajomym.
Zamówiliśmy:
- Aloha (wołowina, grillowany ananas, ser pleśniowy, rukola, chutnej, czerwona cebulka / 25
- Dzikakrowa (wołowina, kozi ser, karmelizowana cebulka z wiśnią, likier Maraschino) / 27
- Giacomoburger (wołowina, roszponka, sadzone jajko, pesto) / 23
- Lemioniada / 5
- Oranżada / 5
Głos, a raczej klawiaturę oddajmy
świeżynce – M.

Do wycieczkowiczów dołączyłam, gdy
byli już po dwóch „burgerach”, więc miałam przewagę MIEJSCA
stosując tego dnia specjalną, delikatną dietkę przygotowującą
narządy me wewnętrzne na paskudne obżarstwo.
Po krótkiej podróży i wielu
opowieściach o magicznych „burgerach”, szczerze nie mogłam
doczekać się konsumpcji. Warburger - mała budka z kilkoma ławkami
na zewnątrz,
a wewnątrz przystojni (jak się później okazało również bardzo mili) panowie przygotowujący „burgery” i menu… jak kocham samoloty, byłam w szoku! Skład „burgerów” : rukola, kozi ser, jajko sadzone, marynowany kaktus?!, whisky… czego dusza zapragnie. Po dłuższym namyśle podjęłam bardzo trudną decyzję wyboru pierwszego tego typu „burgera” w swoim życiu. Zaszalałam i zamówiłam „burgera miesiąca” o pięknej nazwie Aloha.
Znajdowały się w nim: ananas, rukola, cebulka i jakiś sos, którego składu nie pamiętałam już sekundę po tym, jak mi go zaoferowano, aby delikatnie zmniejszyć słodycz „burgera”. Po 15 minutach otrzymałam „burgera” jak na zdjęciu. Tak, zdecydowanie był to ciekawy widok. Smak? Mhmm…delikatna bułeczka i duuużo mięsa, co prawda idealnie wysmażonego i przyprawionego, ale było go baaardzo dużo. Burgera pochłonęłam pierwsza i przyznam, że byłam szczęśliwie najedzona. Lubię połączenie słodkiego z mięsem, a paprykowy sosik idealnie pasował do całości.
a wewnątrz przystojni (jak się później okazało również bardzo mili) panowie przygotowujący „burgery” i menu… jak kocham samoloty, byłam w szoku! Skład „burgerów” : rukola, kozi ser, jajko sadzone, marynowany kaktus?!, whisky… czego dusza zapragnie. Po dłuższym namyśle podjęłam bardzo trudną decyzję wyboru pierwszego tego typu „burgera” w swoim życiu. Zaszalałam i zamówiłam „burgera miesiąca” o pięknej nazwie Aloha.
Znajdowały się w nim: ananas, rukola, cebulka i jakiś sos, którego składu nie pamiętałam już sekundę po tym, jak mi go zaoferowano, aby delikatnie zmniejszyć słodycz „burgera”. Po 15 minutach otrzymałam „burgera” jak na zdjęciu. Tak, zdecydowanie był to ciekawy widok. Smak? Mhmm…delikatna bułeczka i duuużo mięsa, co prawda idealnie wysmażonego i przyprawionego, ale było go baaardzo dużo. Burgera pochłonęłam pierwsza i przyznam, że byłam szczęśliwie najedzona. Lubię połączenie słodkiego z mięsem, a paprykowy sosik idealnie pasował do całości.
R: Znam już to miejsce, ale ostatnim
razem nie byłem do końca zadowolony.

Jedno muszę natomiast przyznać -
Warburger ma najlepiej przyprawione kotlety, smakują super, czuć
pieprz, są bardzo wyraziste. Och... szkoda, szkoda... coś nie mogę
się przekonać do tego miejsca. W mojej opinii źle łączą
składniki w tych burgerach i wychodzi taki zły twist.
Ale to tylko moja opinia.
Do tych bardzo odmiennych opinii dorzucę i swoją. Będzie gdzieś pomiędzy, z lekką przewagą
w stronę pozytywną. W Warburgerze zjadłem Giacomoburgera, którego chciałem skosztować już za poprzednim razem, ale wybierałem inne pozycje (nie wiem dlaczego) i.... nie zawiodłem się. Soczysty kawałek idealnie doprawionego mięsa, ciekawe dodatki i ta bułka... . Tak, jak za poprzednim razem nie byłem do niej do końca przekonany, tak teraz była według mnie jednym z najmocniejszych punktów w moim burgerze.
Nie do końca zachwyciło mnie natomiast jajko sadzone, które spokojnie mogło być mniej ścięte (wtedy bym się pewnie upaprał ale co tam!) oraz ogólna "suchość" burgera. Bułka - choć dobra - nieco zapycha, dlatego fajnie jakby było w środku bardziej mokro;). Inna sprawa, że burger w Warze był już moim 3 burgerem tego dnia i po prostu brakowało już trochę sił. Inaczej zaatakować bułę na głodniaka a inaczej z pełnym brzuchem.
w stronę pozytywną. W Warburgerze zjadłem Giacomoburgera, którego chciałem skosztować już za poprzednim razem, ale wybierałem inne pozycje (nie wiem dlaczego) i.... nie zawiodłem się. Soczysty kawałek idealnie doprawionego mięsa, ciekawe dodatki i ta bułka... . Tak, jak za poprzednim razem nie byłem do niej do końca przekonany, tak teraz była według mnie jednym z najmocniejszych punktów w moim burgerze.
Nie do końca zachwyciło mnie natomiast jajko sadzone, które spokojnie mogło być mniej ścięte (wtedy bym się pewnie upaprał ale co tam!) oraz ogólna "suchość" burgera. Bułka - choć dobra - nieco zapycha, dlatego fajnie jakby było w środku bardziej mokro;). Inna sprawa, że burger w Warze był już moim 3 burgerem tego dnia i po prostu brakowało już trochę sił. Inaczej zaatakować bułę na głodniaka a inaczej z pełnym brzuchem.
Warburger wzbudza rożne emocje ale wydaje mi się że to dobrze. Na pewno jest ciekawy i jest JAKIŚ. Pewnie kiedyś odwiedzimy go po raz trzeci i... kto wie, jak będzie... .
Smacznego!
M, R i Jul (nienajedzeni)
Większość zdjęć: P
Nastepny w kolejce: Barn Burger!
-------------------------
WARBURGER
ul. Puławska / Dąbrowskiego
WARSZAWA, POLSKA
------------------------
-------------------------
WARBURGER
ul. Puławska / Dąbrowskiego
WARSZAWA, POLSKA
------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miejsce na Twoje odczucia:)