piątek, 1 marca 2013

Górski etap kulinarny. II odcinek bukowiański- "Karczma Szarotka".




             Następny wieczór po wizycie "U Leśnego", spędziliśmy praktycznie naprzeciwko (może 200 metrów różnicy z malutkim hakiem, co w odległościach „górskich” jest jak przejście przez niewielki przedpokój;)) w Karczmie Szarotka. Idąc codziennie główną ulicą w Bukowinie, zerkaliśmy na to miejsce, wiedząc, że jego czas w końcu nastąpi. Nastąpił szybko, bo już trzeciego dnia pobytu. Niestety nie mieliśmy zbyt dużo czasu z racji tego, że za nieco ponad godzinę zaczynał się spektakl, na który się wybieraliśmy. Wszak pobyt w górach może dostarczyć zarówno przeżyć, nazwijmy to sportowo-rozrywkowo-relaksacyjnych, kulinarnych, jak i kulturalnych. 
Obsługująca nas dziewczyna zapewniła, że dania będą się pojawiać szybciej niż zazwyczaj. Przyznam się, że zrodziło to u mnie pewne obawy, czy aby na pewno krótszy czas przygotowania posiłków nie wpłynie na ich jakość, jednak A mnie uspokoiła. Miała rację. Nie odnotowaliśmy na szczęście przypadków na wpół surowego mięsa czy zbyt chłodnej zupy. Oto nasze ekspresowe zamówienie (za ukośnikiem cena w złotych):

  • kwaśnica  / 7
  • placek po węgiersku podany z zestawem surówek / 19
  • schab po zbójecku (z ogórkiem, boczkiem, bryndzą), podany z sosem czosnkowo-serowym / 13
  • kluski śląskie / 5
  • wino grzane / 7
  • piwo grzane z miodem / 9

Kwaśnica- wiadomo, królowa zup w tych rejonach kraju, za którą z A wprost przepadamy. Ta 
w Szarotce była bardzo dobra i słusznej porcji. Zjedliśmy ją na pół, gdyż nie chcieliśmy się przejadać, jednak i połowa porcji nasyciła nas na tyle, aby nie czekać głodnym na następne dania. Nic w tym dziwnego, biorąc pod uwagę dużą ilość kapusty (bardzo dobrej) i dodatek w postaci chleba.


W tak zwanym międzyczasie, mieliśmy okazje przyjrzeć się bliżej wnętrzu karczmy. Drewno połączone z cegłami (jakby wstawić góralską chatę do krakowskiego pubu w podziemiach) 
i góralski standard, czyli poroża, bądź ich imitacje oraz futerko jakiegoś miłego zwierzaczka (nad wejściem, uwaga!). Mamy nadzieję, że jednak sztuczne;).

Nic sztucznego nie było na pewno w placku po węgiersku, który zagościł na naszym stole. Przepyszny! Świetnie usmażony, świeży, chrupiący placek posypany żółtym serem, z bardzo dobrym, gęstym gulaszem. Mięso miękkie, dobrze doprawione. Wszystko tak jak być powinno, a nawet nieco lepiej. Wszystkie dobre opinie o tym daniu, jakie do nas dotarły, okazały się prawdziwe. Naprawdę polecamy tę pozycję.


Resztę dziennego zapotrzebowania na mięso zapewnił nam schab po zbójecku, który skrywał w środku boczek i ogórka. Posypany serem żółtym i kozim dzielnie kroczył minimalnie za plackiem po zbójnicku, w wyścigu o najsmaczniejsze danie wieczoru. Na zewnątrz chrupiący, w środku soczysty, słowem: dobry kawał mięska. Do niego dostaliśmy kluski śląskie, które niestety nie zdobyły w tym wyścigu żadnych punktów. Mdłe, w ogóle nie doprawione i pospiesznie wyciągnięte bez odsączenia z nieosolonej wody. Jedynym ratunkiem dla tych klusek, okazał się sos czosnkowo-serowy, dzięki któremu dało się zjeść kilka sztuk.

Deseru nie było, gdyż nie było na niego ani czasu, ani miejsca. Ale była w tym zestawie jedna bardzo słodka rzecz, mianowicie grzane piwo z miodem i goździkami. A była nim zachwycona, a pijąc je, wyobrażała sobie, że siedzi przed karczmą na ławce i ogrzewa się w promieniach popołudniowego słońca. Do mnie również docierały owe promienie, ogólnie podobny obrazek, jedynie napój w mym ręku był inny (grzane wino), acz równie pyszny.

Ta bardzo dobra kolacja na szczęście nas nie rozleniwiła i pokonaliśmy te kilkaset metrów, jakie dzieliły nas od przeżyć kulturalnych, w naprawdę szybkim tempie. Niestety i to nie zapewniło nam miejsc siedzących na ponad dwugodzinnej sztuce, jednak z racji spożytego kilka chwil wcześniej posiłku, nie żałowaliśmy!

Smacznego!

-------------------------------------
KARCZMA SZAROTKA
ul. Kościuszki 145
BUKOWINA TATRZAŃSKA, POLSKA
-------------------------------------

Następne w kolejce: Dobra Kasza Nasza z Zakopanego i Moa Burger z Krakowa. Zapraszamy do czytania! :)

A i Jul (nienajedzeni)

1 komentarz:

  1. Przepyszne jedzenie,przystępne ceny,bardzo ładny i przytulny lokal.Szczerze polecam ��

    OdpowiedzUsuń

Miejsce na Twoje odczucia:)